czwartek, 13 lutego 2014

Mieszanka Olimpijska (4): Nie ma demokracji

Ostatni będą pierwszymi

Kuriozalny przebieg miały wyścig finałowy na 500 metrów w short tracku kobiet. Jianrou Li, niepozorna Chinka, trzymała się z tyłu i jechała na ostatniej, niemedalowej pozycji, kiedy... jadące przed nią rywalki padły niczym muchy. Winna zajścia była Brytyjka, która wcisnęła się przy kredzie... aaa, przepraszam, to nie żużel. W każdym razie Brytyjka wcisnęła się jak rasowy żużlowy kosiarz i nie tylko sama padła na glebę, ale też podcięła Koreankę i Włoszkę. Dojechała druga, ale została zdyskwalifikowana za faul i w ten sposób na podium stanęły Arianna Fontana oraz Seung-Hi Park. A na najwyższym stopniu - Chinka Li, która po prostu zrobiła swoje. Nie darmo napisano w Biblii, że ostatni będą pierwszymi.

Niezbadana rosyjska dusza

Mówi się, że dla Rosjan klasyfikacja medalowa w Soczi nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się jedno jedyne hokejowe złoto - marsz po nie rozpoczyna mecz ze Słowenią i kanonada bramek szalonego Aleksandra Owieczkina. Tymczasem centrum badań Levady podaje, że najwięcej badanych obywateli Rosji zamierza oglądać i dopingować... łyżwiarzy figurowych. A ci spisują się jak przystało na faworytów. O zmaganiach drużynowych już pisałam, że jakby pod Rosjan wymyślone. W rywalizacji par sportowych gospodarze okazali się szalenie niegościnni i rozpanoszyli się na dwóch stopniach podium, Niemcom (skądinąd o niezbyt niemieckich nazwiskach, co zresztą jakoś w tej dyscyplinie nie dziwi) pozostawiając brąz na otarcie łez (jakkolwiek medalem trudno byłoby cokolwiek otrzeć). Tatiana Wołosożar i Maksim Trańkow wczuli się w klimat otwarcia i błysnęli kostiumami w stylu carskiej Rosji, tymi samymi co podczas konkurencji drużynowej. Ach, ten mundur...
Sam Putin ogląda zmagania łyżwiarzy, a podobno miał siedzieć na hokeju i biathlonie. Rosyjska dusza to jednak byt nader szeroki - od sportu, którego smaczkiem jest pranie się pod bandami lodowiska, do sportu, w którym co drugi występujący zawodnik jest krytykowany za "niemęskość".

Niedemokratyczna publiczna

Nie ma demokracji w Telewizji Polskiej. Oglądaj Justynę Kowalczyk. Zdobyła złoto. Oglądaj ją. I więcej Justyny. I jeszcze więcej Justyny. Mniejszość nie-justynowa mogła się poczuć przytłoczona, a mniejszość pro-shorttrackowa wręcz olana, kiedy zamiast wymienionej dyscypliny mogła podziwiać reportaż z życia naszej złotej medalistki. Komentatorzy TVP też nie są demokratyczni, bo kiedy do mety biegła Rosjanka Żukowa, uznali, że "to nie jest ważne". A może dla kogoś było?  
Dobra, tylko żartuję. Kowalczyk z uszkodzoną stopą pobiegła jak przed czterema laty Petra Majdić z połamanymi żebrami, tylko lepiej. I rzecz jasna tym razem to nie trasa była winna kontuzji (ale kto pamięta o psioczeniu na Vancouver w poprzedniej epoce). Majdic dostała od władz medal za zasługi i wyjątkowy hart ducha. Justyna - pierś do medalu wypnij! 

Jadą całe Igrzyska, a wygrywają... Niemcy

Niemcy przewodzą klasyfikacji medalowej. Olbrzymia w tym zasługa saneczkarstwa, w którym nasi zachodni sąsiedzi zgarnęli duży komplet - cztery złote. W duchu robiącego furorę dowcipu olimpijskiego można rzec, że starczyłoby im nawet na dwie gazety. 
Rosyjskie srebro w saneczkarskiej sztafecie smakuje złotem, bo w końcu Niemcy są nie do ugryzienia, a rosyjskim słabym punktem była dwójka. Dwójka pojechała na piątkę. Piątkę przyznałabym również polskiej sztafecie, która zmieściła się w ósemce. O dziwo, w zawodach obyło się bez nieotwierających się bramek, nieprzygotowanych do startu zawodników zaskoczonych otwierającą się bramką i tym podobnych kuriozów... Wszystko w duchu sportu i olimpizmu. Duch de Courbertina spoczywa spokojnie. 

Złota nie będzie

...nie będzie też srebra i brązu. Jewgienij Pluszczenko wycofał się z rywalizacji solistów. Powodem jest kontuzja pleców. W ten sposób rewanż za Vancouver w całości nie dojdzie do skutku - Lysaczek, który zabrał Pluszczence złoto w arcykontrowersyjnych warunkach, na Igrzyska w ogóle nie dojechał. Rosyjski łyżwiarz tymczasem nie czekał na spekulacje i ogłosił, że kończy karierę. Może wróci jak Janne Ahonen w skokach... Chociaż nie, Janne wrócił, ponieważ i tak był najlepszym z Finów. Pluszczence taki powrót nie grozi, następcy już są, choć nie na Igrzyskach. Rosjanie wreszcie będą gościnni i dopuszczą inne nacje do złota w lodowym tańcu. 

"Martin II Złoty"

...ogłosił portal biathlon.pl (ot, tak zareklamuję dobre miejsce). I racja. Martin Fourcade zdobył drugie złoto w Soczi i potwierdził, że w formie jest wybornej. Zawiedli srodze Norwegowie, których próżno było szukać nawet w dziesiątce. Pierwszy biathlonowy medal wywalczyli Niemcy za sprawą Erika Lessera, z którego nie taki znowuż leser. Skład podium uzupełnił... Jewgienij Garaniczew. Pierwszy wystartował, pierwszy finiszował, a potem już tylko odbierał życzenia urodzinowe. Też chcę taki prezent! Jeżeli sądzić po datach urodzenia, jutro w biegu indywidualnym pań na podium wskoczy Kanadyjka Megan Imrie. 
A Polacy? Nie było kompromitacji, wyprzedzili chociaż Węgra. Może tokajem go spili czy coś w te klimaty...

Kamil, skocz po bułki

Stoch pozazdrościł Kowalczyk wytrzymałości. Poobijał się chłopak, a potem na treningu skoczył... i chyba zapomniał, gdzie ma lądować. Polscy kibice chcieliby powtórki w sobotę, ale może być ciężko - inni też mają ochotę wepchnąć się na podium, co im będzie Stoch miejsce blokował? Chociaż taki Morgenstern, dwa razy wyciągany z kiepskiego stanu tylko w tym sezonie, zamiast skupiać się na medalach przebąkuje coś o zakończeniu kariery. Ale sportowcy jak coś mówią, to znaczy, że... mówią. Maiken Caspersen Falla też obiecywała, z ręką na sercu, że jak zdobędzie złoto w sprincie, to przechodzi do biathlonu. Teraz się z tego pospiesznie wycofuje, ale norweskie biathlonistki nie odpuszczają i będą dręczyć Fallę, póki nie stanie się jedną z nich. 
Stoch poobijał łokieć i skacze. Maksimoczkin nie miał tyle szczęścia - połamał żebra i nie skacze. Chociaż mają go jutro wypuścić ze szpitala, więc kto wie. Szkoda chłopak, bo rodził się nowy talent na rosyjskiej ziemi. Oby go nie zahamowała kontuzja ani inne okoliczności przyrody. 

Karabiny są sexy

Odejście zapowiada też trener niemieckich biathlonistek, Uwe Muessiggang. Z pewnych rzeczy bicza się nie ukręci, a co tu zrobić, kiedy Henkel kończy karierę, Neuner do Soczi przyjechała w charakterze turystki, a Goessner w ramach rehabilitacji kręgosłupa wygina się przed obiektywem? Trenera dobiła widać sesja uroczej Miri dla "Playboya". Biathlonistom się podoba, Felixowi Neureutherowi (partnerowi życiowemu Goessner) też, niektórym pachnie plastikiem. Neuner rozebrała się jakby z większą klasą, a hutnicza sceneria ujęła dziewczęcego uroku Miri. 
Ale to tylko moje zdanie. Ważne, że Neureuther zadowolony, prawda?




1 komentarz:

  1. Justyna wczoraj rozwaliła system. Wcześniej jakoś za nią nie przepadałem, ale od jakiegoś czasu radykalnie zmieniłem swoje zdanie. A dwa razy usłyszeć polski hymn podczas jednych zimowych igrzysk, to niezapomniane wrażenie. Aż się boję, co tu się jeszcze może wydarzyć ;)

    A co do sesji Miri, to podzielam opinię - poza okładką pachnie tanim plastikiem. A Neureuther albo gada pod publiczkę, albo nie ma gustu :D

    OdpowiedzUsuń