Koreańczycy
się buforują
Kto
chciał obejrzeć bobsleje, ma jedynie opcję "bez komentarza" (mam
nadzieję, że nie odnosi się to do postawy polskich bobsleistów*). Kto chciał obejrzeć
tańce na lodzie... ma pecha. Transmisja w sieci jest, nawet z komentarzem, ale
buforuje się częściej niż koreańscy bobsleiści. I o ile buforujący się bobsleiści
powodują co najwyżej skrzywienie, kiedy ich ślizg przypomina pokaz slajdów, o
tyle buforujących się łyżwiarzy oglądać nie sposób. Może dlatego TVP daje
bobsleje w lepszej jakości, ponieważ tam jadą nasi? Oraz Jamajczycy, za których
mocno ściskam kciuki. Oraz reprezentanci Monako, a to prawie jak Polacy. A w
czym kruczek? Ach, Kruczek miał swój udział w problemach z transmisją. Oba kanały
publicznej, zajmujące się olimpiadą, pokazują stojącego na podium Stocha. Mazurek
Dąbrowskiego ważna rzecz, ale czemu zaraz w dwóch kanałach? Byłby na jednym, to
bym przeskakiwała, tu dwójka, tu TVP Sport, i hymn bym odśpiewała, i bobsleistów
obejrzała. Po co przy dwóch kanałach do dyspozycji pokazywać na obu to samo?
Tym bardziej, że wydarzeń do wyboru jest dużo. Dlaczego zamiast transmisji tańców
na lodzie poleciały w TVP Sport POWTÓRKI? Na nie przyjdzie czas PO igrzyskach...
Skoro Przemysław Babiarz komentuje te tańce, może by to ktoś transmitował?
*Rosyjscy
kibice krzyczący po ślizgu polskich bobsleistów "Polsza, Polsza" to
naprawdę piękny widok. Nasi zebrali podobną owację co reprezentanci Jamajki.
Krótko
ostrzyżeni
Wczoraj
niektórym stanęły dęba włosy, a innym - bródki. Stoch, Kowalczyk, Stoch,
Kowalczyk, a tymczasem z toru lodowego wyłonił się niepozorny Zbigniew Bródka i
o trzy tysięczne sekundy pokonał Holendra. Pokonanie Holendrów w panczenach
jest sztuką nie lada. Czy Zbigniew Bródka ma holenderskie korzenie aby?
Po triumfie, który jako nowonarodzona fanka łyżwiarstwa szybkiego widziałam na własne oczy, przyszło mi odbyć rozmowę ze znajomym, która to rozmowa przebiegła w sposób następujący:
Po triumfie, który jako nowonarodzona fanka łyżwiarstwa szybkiego widziałam na własne oczy, przyszło mi odbyć rozmowę ze znajomym, która to rozmowa przebiegła w sposób następujący:
- Kto
zdobył trzeci złoty medal dla Polski? - zapytał on mnie, ujrzawszy klasyfikację
medalową.
- Zbigniew Bródka.
- Zbigniew Bródka.
- W
czym? W strzyżeniu w dal?
Wszędzie
ten gender
Do
Zbigniewa Bródki pasuje dzisiejsza złota medalistka w snowboard crossie,
Czeszka Ewa Samkowa. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów ewidentnie
walczy o równouprawnienie - a przede wszystkim o prawo kobiet do wąsa. Prawdopodobnie
jest pierwszą kobietą z wąsami, jakiej przyszło stanąć na podium Igrzysk
Olimpijskich (czy to pora na jakiś suchar o olimpijkach z NRD?). Co z tego, że
wąs jest doklejany? Kto o tym będzie pamiętał po latach?
W
snowboard crossie najbardziej żal mi było Bułgarki. Jechała dziewczyna dobrze,
medal miała praktycznie w kieszeni... a tymczasem wjechała w nią rywalka i
zamiast medalu było przedostatnie miejsce. Bułgarzy wciąż czekają na krążki... Nie
mają aby jakiejś sztafety biathlonowej?
A
nad stadionem mgła
Skoro
o biathlonie mowa, to jutro emocje będą podwójne. Nie dość, że lecą ze startu
wspólnego panie z dwiema polskimi zawodniczkami, to jeszcze lecą panowie. Panowie
polecieliby dzisiaj, ale uniemożliwiła im to mgła. Gdzie się podziała aparatura
z Dnia Zwycięstwa? Jeżeli dziewiątego maja niebo nad Moskwą jest lazurowe
niezależnie od okoliczności, to dlaczego szesnastego lutego nie może być takie
samo nad Soczi? Pytanie pozostało bez odpowiedzi, zmagania przełożono na jutro
na dziesiątą - tylko że czasu lokalnego. Kto wstanie ze mną i z kurami, by
napawać się ostatnią męską konkurencją indywidualną, ewentualnie dopingować Ole
Einara Bjoerndalena w walce o rekordowy medal?
Kasai
jak wino
Mogę
nie pisać o Stochu? I tak nic nowego nie napiszę. No to nie piszę, bo i tak
wszyscy wiedzą, że dowcip o gazecie za dwa złote ("Justyna, pożyczysz?")
przestał być aktualny, a w Polsce należy wprowadzić nową monetę. Chciałam się skupić
na działce Dirka Hermanna (pozdrawiamy Zaczytanych Mangami) i wspomnieć o
Japonii. Konkretnie - o Japończyku. Kasai zawstydził wszystkich tych, którym się
nie chce, którzy jęczą, że są za starzy i w ogóle mają lenia. Czterdziecha już jakiś
czas temu przekroczona, a wyskakał srebro. Pewnie w Pyeongchang sięgnie po złoto...
Chociaż nie, w Pyeongchang dwa złote zdobędzie Simon Ammann, tak wynika z
prostej arytmetyki i z aksjomatu: Ammann zgarnia pełną pulę dokładnie co drugie
igrzyska. Kasai to wie i pewnie dlatego szlifuje formę na rok 2022. Żeby
jeszcze wiedział, gdzie te igrzyska się odbędą...
Klęska
(nie) bez komentarza
Norweskie
media nie płaczą. Norweskie media wyją. Sztafeta pań, sztafeta, która w Val di
Fiemme wygrała w cuglach, poległa. Przed rokiem Marit Bjoergen na swojej
czwartej zmianie mogłaby pójść tyłem albo zatrzymać się (jak na swojej czwartej
zmianie czynili panowie), a i tak dotarłaby na metę jako pierwsza. W tym roku
nie było nawet podium. Norweskie media znalazły winnego - smarowaczy. Ponoć to,
co było pod spodem nart, nijak się nie godziło nie tylko na igrzyska, ale nawet
na mistrzostwa okręgu Soer-Troendela. Zresztą to było widać na trasie - Norweżki
walczyły nie ze zmęczeniem i nie z rywalkami, a z własnym sprzętem. Norweska
arcydroga i arcykłopotliwa ciężarówka, na którą Rosjanie długo kręcili nosem,
powinna popełnić samobójstwo przez zjazd z urwiska, jeżeli ma choć trochę honoru.
Tymczasem
widzowie TVP byli świadkami jeszcze jednej klęski. Klęski komentarza
telewizyjnego. "Rosjanki zostają z tyłu... a nie, są na pierwszym miejscu",
"Johaug daleko" (kiedy traciła 0,9 sekundy) i inne kwiaty polskie to żniwo
bogate a upokarzające. Wisienką na torcie jest absolutny brak sportowego
wyczucia - jak KOMENTATOR (bo przecież nie laik) może nie rozróżnić sytuacji, w
której biegnące w grupie zawodniczki zmieniają się na prowadzeniu, od sytuacji,
w której jedna z nich próbuje się oderwać od grupy? Dzisiaj kompromitacji był ciąg
dalszy. Notoryczne mylenie zawodników, powtarzane mniej więcej co dziesięć sekund
"to chyba..." (tu wstaw nazwisko narciarza, który to na pewno nie
jest) i przepiękne "leży Włoch... leży Włoch...", kiedy Włoch już dawno
wstał, a leżał potrącony przez niego Niemiec w szalenie charakterystycznym
kombinezonie. O wymowie nazwisk nie chcę już wspominać, żeby się nie powtarzać.
Ale panowie komentatorzy - nie! Axel i Alex to NIE JEST to samo imię.
Król
– piąty zawodnik
Wczoraj
na trybunach stadionu na Krasnej Polanie zasiadł król Szwecji. I Szwedki
wygrały bieg sztafetowy, choć wydawało się to niemal niewykonalne. Dzisiaj na
tychże trybunach zasiadł Władimir Putin, a dla pewności wziął ze sobą Dmitrija
Miedwiediewa. Rosjanom pary starczyło na srebro – co i tak jest najlepszym
wynikiem od dwóch dekad. Jednak co monarcha, to monarcha.
Nie
ten Norweg
Bode
Miller, wskazywany jako faworyt w supergigancie, obawiał się, że Aksel Lund
Svindal odbierze mu upragnione złoto. Svindal swój przejazd zawalił, Miller –
pierwszy – odetchnął z ulgą… A tymczasem Kjetil Jansrud, który od początku
igrzysk konsekwentnie dobijał się do najwyższego stopnia podium, wreszcie się
dobił. Gdzie on temu Millerowi urwał pół sekundy, pozostaje zagadką dnia, ale
za przykładem Jansruda poszedł Weibrecht… rodak Bode Millera. Niepocieszony
wielki Amerykanin nie dość że został upokorzony przez jakichś dwóch niefaworytów,
to jeszcze miał na trzecim stopniu podium towarzystwo w postaci Kanadyjczyka
Jana Hudeca, który też się zgłosił po brąz. Tyle nieszczęścia naraz…
Tyle
emocji!
Spojrzałam
na dzisiejsze wyniki panczenistek i ziewnęłam. Jaki jest kurs na zwycięstwo Holenderek
w zmaganiach drużynowych? 1,0000000000000001?
Najlepszy felieton z dotychczasowych :) Czeszka z wąsami była niesamowita :D W ogóle mam nadzieję, że na następnych igrzyskach będzie jeszcze więcej snowboardu i narciarstwa dowolnego :) I że zmagania będą o bardziej przystępnych godzinach :) To naprawdę niezwykle widowiskowe konkurencje, na granicy ryzyka :)
OdpowiedzUsuńCo do Noriakiego, to jak tak dalej pójdzie, to zawstydzi on Marlene Ottey, która biegała zawodowo będąc już po pięćdziesiątce i nie wiem, czy nie czyni tego do dnia dzisiejszego :D
I szkoda, że dzisiejszy biathlon odwołali. Aparatura z Moskwy powinna być w stanie gotowości od początku igrzysk :D Kurde, no. To była dla mnie jedyna szansa, żeby ze zmagań biatlonistów zobaczyć więcej niż końcówkę...
O, pozdrowionko na Samo Szampioni. Taki fejm!
OdpowiedzUsuńFejm bardzo!
Usuń