niedziela, 16 lutego 2014

Mieszanka Olimpijska (5): W duchu ideologii gender



Koreańczycy się buforują
Kto chciał obejrzeć bobsleje, ma jedynie opcję "bez komentarza" (mam nadzieję, że nie odnosi się to do postawy polskich bobsleistów*). Kto chciał obejrzeć tańce na lodzie... ma pecha. Transmisja w sieci jest, nawet z komentarzem, ale buforuje się częściej niż koreańscy bobsleiści. I o ile buforujący się bobsleiści powodują co najwyżej skrzywienie, kiedy ich ślizg przypomina pokaz slajdów, o tyle buforujących się łyżwiarzy oglądać nie sposób. Może dlatego TVP daje bobsleje w lepszej jakości, ponieważ tam jadą nasi? Oraz Jamajczycy, za których mocno ściskam kciuki. Oraz reprezentanci Monako, a to prawie jak Polacy. A w czym kruczek? Ach, Kruczek miał swój udział w problemach z transmisją. Oba kanały publicznej, zajmujące się olimpiadą, pokazują stojącego na podium Stocha. Mazurek Dąbrowskiego ważna rzecz, ale czemu zaraz w dwóch kanałach? Byłby na jednym, to bym przeskakiwała, tu dwójka, tu TVP Sport, i hymn bym odśpiewała, i bobsleistów obejrzała. Po co przy dwóch kanałach do dyspozycji pokazywać na obu to samo? Tym bardziej, że wydarzeń do wyboru jest dużo. Dlaczego zamiast transmisji tańców na lodzie poleciały w TVP Sport POWTÓRKI? Na nie przyjdzie czas PO igrzyskach... Skoro Przemysław Babiarz komentuje te tańce, może by to ktoś transmitował?
*Rosyjscy kibice krzyczący po ślizgu polskich bobsleistów "Polsza, Polsza" to naprawdę piękny widok. Nasi zebrali podobną owację co reprezentanci Jamajki.
Krótko ostrzyżeni
Wczoraj niektórym stanęły dęba włosy, a innym - bródki. Stoch, Kowalczyk, Stoch, Kowalczyk, a tymczasem z toru lodowego wyłonił się niepozorny Zbigniew Bródka i o trzy tysięczne sekundy pokonał Holendra. Pokonanie Holendrów w panczenach jest sztuką nie lada. Czy Zbigniew Bródka ma holenderskie korzenie aby?  
Po triumfie, który jako nowonarodzona fanka łyżwiarstwa szybkiego widziałam na własne oczy, przyszło mi odbyć rozmowę ze znajomym, która to rozmowa przebiegła w sposób następujący:
- Kto zdobył trzeci złoty medal dla Polski? - zapytał on mnie, ujrzawszy klasyfikację medalową.
- Zbigniew Bródka.
- W czym? W strzyżeniu w dal?
Wszędzie ten gender
Do Zbigniewa Bródki pasuje dzisiejsza złota medalistka w snowboard crossie, Czeszka Ewa Samkowa. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów ewidentnie walczy o równouprawnienie - a przede wszystkim o prawo kobiet do wąsa. Prawdopodobnie jest pierwszą kobietą z wąsami, jakiej przyszło stanąć na podium Igrzysk Olimpijskich (czy to pora na jakiś suchar o olimpijkach z NRD?). Co z tego, że wąs jest doklejany? Kto o tym będzie pamiętał po latach?
W snowboard crossie najbardziej żal mi było Bułgarki. Jechała dziewczyna dobrze, medal miała praktycznie w kieszeni... a tymczasem wjechała w nią rywalka i zamiast medalu było przedostatnie miejsce. Bułgarzy wciąż czekają na krążki... Nie mają aby jakiejś sztafety biathlonowej?
A nad stadionem mgła
Skoro o biathlonie mowa, to jutro emocje będą podwójne. Nie dość, że lecą ze startu wspólnego panie z dwiema polskimi zawodniczkami, to jeszcze lecą panowie. Panowie polecieliby dzisiaj, ale uniemożliwiła im to mgła. Gdzie się podziała aparatura z Dnia Zwycięstwa? Jeżeli dziewiątego maja niebo nad Moskwą jest lazurowe niezależnie od okoliczności, to dlaczego szesnastego lutego nie może być takie samo nad Soczi? Pytanie pozostało bez odpowiedzi, zmagania przełożono na jutro na dziesiątą - tylko że czasu lokalnego. Kto wstanie ze mną i z kurami, by napawać się ostatnią męską konkurencją indywidualną, ewentualnie dopingować Ole Einara Bjoerndalena w walce o rekordowy medal?
Kasai jak wino
Mogę nie pisać o Stochu? I tak nic nowego nie napiszę. No to nie piszę, bo i tak wszyscy wiedzą, że dowcip o gazecie za dwa złote ("Justyna, pożyczysz?") przestał być aktualny, a w Polsce należy wprowadzić nową monetę. Chciałam się skupić na działce Dirka Hermanna (pozdrawiamy Zaczytanych Mangami) i wspomnieć o Japonii. Konkretnie - o Japończyku. Kasai zawstydził wszystkich tych, którym się nie chce, którzy jęczą, że są za starzy i w ogóle mają lenia. Czterdziecha już jakiś czas temu przekroczona, a wyskakał srebro. Pewnie w Pyeongchang sięgnie po złoto... Chociaż nie, w Pyeongchang dwa złote zdobędzie Simon Ammann, tak wynika z prostej arytmetyki i z aksjomatu: Ammann zgarnia pełną pulę dokładnie co drugie igrzyska. Kasai to wie i pewnie dlatego szlifuje formę na rok 2022. Żeby jeszcze wiedział, gdzie te igrzyska się odbędą...
Klęska (nie) bez komentarza
Norweskie media nie płaczą. Norweskie media wyją. Sztafeta pań, sztafeta, która w Val di Fiemme wygrała w cuglach, poległa. Przed rokiem Marit Bjoergen na swojej czwartej zmianie mogłaby pójść tyłem albo zatrzymać się (jak na swojej czwartej zmianie czynili panowie), a i tak dotarłaby na metę jako pierwsza. W tym roku nie było nawet podium. Norweskie media znalazły winnego - smarowaczy. Ponoć to, co było pod spodem nart, nijak się nie godziło nie tylko na igrzyska, ale nawet na mistrzostwa okręgu Soer-Troendela. Zresztą to było widać na trasie - Norweżki walczyły nie ze zmęczeniem i nie z rywalkami, a z własnym sprzętem. Norweska arcydroga i arcykłopotliwa ciężarówka, na którą Rosjanie długo kręcili nosem, powinna popełnić samobójstwo przez zjazd z urwiska, jeżeli ma choć trochę honoru.
Tymczasem widzowie TVP byli świadkami jeszcze jednej klęski. Klęski komentarza telewizyjnego. "Rosjanki zostają z tyłu... a nie, są na pierwszym miejscu", "Johaug daleko" (kiedy traciła 0,9 sekundy) i inne kwiaty polskie to żniwo bogate a upokarzające. Wisienką na torcie jest absolutny brak sportowego wyczucia - jak KOMENTATOR (bo przecież nie laik) może nie rozróżnić sytuacji, w której biegnące w grupie zawodniczki zmieniają się na prowadzeniu, od sytuacji, w której jedna z nich próbuje się oderwać od grupy? Dzisiaj kompromitacji był ciąg dalszy. Notoryczne mylenie zawodników, powtarzane mniej więcej co dziesięć sekund "to chyba..." (tu wstaw nazwisko narciarza, który to na pewno nie jest) i przepiękne "leży Włoch... leży Włoch...", kiedy Włoch już dawno wstał, a leżał potrącony przez niego Niemiec w szalenie charakterystycznym kombinezonie. O wymowie nazwisk nie chcę już wspominać, żeby się nie powtarzać. Ale panowie komentatorzy - nie! Axel i Alex to NIE JEST to samo imię.
Król – piąty zawodnik
Wczoraj na trybunach stadionu na Krasnej Polanie zasiadł król Szwecji. I Szwedki wygrały bieg sztafetowy, choć wydawało się to niemal niewykonalne. Dzisiaj na tychże trybunach zasiadł Władimir Putin, a dla pewności wziął ze sobą Dmitrija Miedwiediewa. Rosjanom pary starczyło na srebro – co i tak jest najlepszym wynikiem od dwóch dekad. Jednak co monarcha, to monarcha.
Nie ten Norweg
Bode Miller, wskazywany jako faworyt w supergigancie, obawiał się, że Aksel Lund Svindal odbierze mu upragnione złoto. Svindal swój przejazd zawalił, Miller – pierwszy – odetchnął z ulgą… A tymczasem Kjetil Jansrud, który od początku igrzysk konsekwentnie dobijał się do najwyższego stopnia podium, wreszcie się dobił. Gdzie on temu Millerowi urwał pół sekundy, pozostaje zagadką dnia, ale za przykładem Jansruda poszedł Weibrecht… rodak Bode Millera. Niepocieszony wielki Amerykanin nie dość że został upokorzony przez jakichś dwóch niefaworytów, to jeszcze miał na trzecim stopniu podium towarzystwo w postaci Kanadyjczyka Jana Hudeca, który też się zgłosił po brąz. Tyle nieszczęścia naraz…
Tyle emocji!
Spojrzałam na dzisiejsze wyniki panczenistek i ziewnęłam. Jaki jest kurs na zwycięstwo Holenderek w zmaganiach drużynowych? 1,0000000000000001?

3 komentarze:

  1. Najlepszy felieton z dotychczasowych :) Czeszka z wąsami była niesamowita :D W ogóle mam nadzieję, że na następnych igrzyskach będzie jeszcze więcej snowboardu i narciarstwa dowolnego :) I że zmagania będą o bardziej przystępnych godzinach :) To naprawdę niezwykle widowiskowe konkurencje, na granicy ryzyka :)

    Co do Noriakiego, to jak tak dalej pójdzie, to zawstydzi on Marlene Ottey, która biegała zawodowo będąc już po pięćdziesiątce i nie wiem, czy nie czyni tego do dnia dzisiejszego :D

    I szkoda, że dzisiejszy biathlon odwołali. Aparatura z Moskwy powinna być w stanie gotowości od początku igrzysk :D Kurde, no. To była dla mnie jedyna szansa, żeby ze zmagań biatlonistów zobaczyć więcej niż końcówkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. O, pozdrowionko na Samo Szampioni. Taki fejm!

    OdpowiedzUsuń