sobota, 23 listopada 2013

Ocalam od zapomnienia: Jolanta Kwiatkowska - Ja i Oni. Pół żartem, pół serio



Autor: Jolanta Kwiatkowska
Tytuł: Ja i Oni. Pół żartem, pół serio.
Wydawnictwo: mwk
Liczba stron: 304
Okładka: miękka
Rok wydania: 2013





Po  ciężkim klimacie „Rozsypanych wspomnień” miałam obiecaną (przynajmniej tytułem) lekturę lżejszą, co nie znaczy, że niepoważną. Wprawdzie określenie „życie poczęte” odrzuca mnie na kilometr, a do bohaterów dziecięcych podchodzę jak pies do jeżozwierza indyjskiego, ale już wiosenna, żółta okładka kusi, kusi, aż skusiła. Trzeba zajrzeć.
            Jeszcze o tejże okładce. Tak jak „Rozsypane wspomnienia” nie ujęły mnie szatą graficzną, tak najnowsza powieść Kwiatkowskiej wygląda po prostu uroczo. Dość powiedzieć, że wystarczyło zostawić ją na jedno popołudnie w widocznym miejscu, a do lektury już ustawiła się kolejka wszystkich członków rodziny.
            Historia zaczyna się od Krystyny i na Krystynie kończy. Krystyna jest w średnim wieku, pracuje na etacie i ma kłopoty natury zawodowo-osobistej. Jej matka bierze ślub z mężczyzną poznanym w Internecie, koleżanki z pracy planują pozbyć się Krystyny, bo ta „psuje wizerunek firmy” i pewnie wszystko inne również… Nawet taksówkarz zachowuje się wobec niej jak, nie przymierzając, rottweiler. W obliczu tychże dramatycznych okoliczności do głosu dochodzi wewnętrzne Ja Krystyny, znane też jako Życie Poczęte. Tutaj też rozpoczyna się opowieść Życia Poczętego o Krystynie od poczęcia aż do chwili obecnej, o jej rodzinie, o nieprawomyślnych poglądach, o nierównej walce płci i o tym, że poczęcie wygląda zupełnie inaczej niż nas uczą na lekcjach biologii.
            Z początku zaskoczył mnie, i to zaskoczył negatywnie, brak jakiejś konkretnej akcji. Wywody natury filozoficzno-biologicznej mają swój niezaprzeczalny urok, ale ile można?!  Sceny w sądzie, przyznam bez bicia, po prostu ominęłam, bowiem wydały mi się nagromadzeniem absurdu, od którego może pęknąć mózg.
            Okazało się, że złe miłego początki. Kiedy już zaczyna się opowieść o Krystynie, przerywana dygresjami Życia Poczętego (które ma, skubane, swój własny rozum i iście wywrotowe poglądy) przestałam zauważać otaczającą rzeczywistość. Ta historia jest tak prawdziwa, że aż boli, a przy tym podana w sposób, który ten ból zmniejsza. „Ja i Oni” na swój sposób pokazuje problemy, z którymi boryka się prawdopodobnie każdy, a już z pewnością większość przedstawicielek płci żeńskiej. Oczywiście sytuacje z życia Krystyny jak faworyzowanie chłopców w liceum to skrajność, jednak bez wątpienia skrajność istniejąca. Mamy tu ukazany bez lukru świat końca dwudziestego i początku dwudziestego pierwszego wieku: rodziców, którzy wszystko wiedzą najlepiej (a wcale nie są tacy niewinni, na jakich się kreują), patologie, które wcale nie ograniczają się do alkoholizmu, przygodny seks (dużo seksu, ale – rozczaruję co po niektórych – bez szczegółowych opisów), mężów terroryzujących żony, homoseksualizm jawny i ukryty, rodzinne tajemnice… Dobrze, że Jolanta Kwiatkowska oszczędziła polityki, bo zakręciłoby się w głowie od tego koktajlu. A co najdziwniejsze: w żadnym momencie lektury nie miałam wrażenia, że tych wszystkich zdarzeń, odchyleń, zwrotów akcji jest za dużo. Życie Krystyny nie wydało mi się przejaskrawione, jestem gotowa uwierzyć, że taka osoba – i to niejedna – może istnieć wśród nas.
            Wiarygodność to prawie największy atut powieści „Ja i Oni”. Na pierwszej stronie powinna widnieć informacja: „wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń” i tak dalej, bowiem w przeciwnym razie gotowa jestem rozpocząć dramatyczne poszukiwania Krystyny, córki Ewy i Adama, wnuczki Antoniny. A prawie największy, bowiem największym pozostaje humor. Przyjacielska drwina towarzyszy nam, czytelnikom, przez całą opowieść, od poczęcia i barwnego opisu tegoż (tak barwnego, że sama dostałam barw na policzkach, czytając książkę w środkach komunikacji miejskiej), aż do śmierci niektórych bohaterów. Nie jest to jednak humor błazeński, bezmyślne wyśmiewanie życia, a dowcip cięty, inteligentny, niekiedy gorzki. Uśmiałam się setnie z wywodów o wyścigu plemników, zaś z zagadek zadawanych Krystynie przez znajomych córki ryczała cała moja wielopokoleniowa rodzina. Są też i momenty na refleksję, momenty bolesne, od których w oczach wzbierają łzy i to niezależnie od tego, czy ktoś daną sytuację przeżył, czy jedynie ją sobie wyobraża.
            „Ja i Oni” to mocna, świeża, oryginalna lektura. To historia buntu przeciwko konwenansom, w które nas wtłaczają i bezsensownym zasadom, które służą jedynie ograniczeniu wolności jednostki poczętej. Novum stanowi wszystko: i podejście do tematu (wszak o buncie młodzieńczym pisze osoba, która niejeden już zapewne przeżyła), i narrator (Życie Poczęte moim idolem!), i nieco oniryczna, na poły magiczna konwencja. Mam ochotę napisać, że to babska lektura, bo w końcu dostaje się wszystkim, a najbardziej facetom, ale jeżeli któryś przedstawiciel stereotypowo brzydszej płci ma dość dystansu do siebie, żeby dobrze się bawić przy lekturze, to dlaczego nie? Niech zobaczy, jak go widzi kobieta.
            Jolanta Kwiatkowska po raz kolejny udowadnia, że jest autorką nietuzinkową. W czasach serialopodobnej, telenowelowej papki pisze o prawdziwym życiu i to pisze w taki sposób, że chce się czytać, a przy okazji przemyca nieco przemyśleń, od których każdy z czytelników stanie się mądrzejszy. Powiedziałabym, że chciałabym więcej takich autorów na polskim rynku, ale tak właściwie jedna świetna Jolanta Kwiatkowska w zupełności mi wystarczy. 

Ocena: 7,5/10

Za książkę serdecznie dziękuję Autorce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz